Początki #WOŚPwSTG
Maria Malinowska, ponad 20-letni pracownik Ośrodka Sportu i Rekreacji w Starogardzie Gdańskim. Organizator wielu imprez sportowych i rekreacyjnych dla mieszkańców miasta. Społecznik, dusza towarzystwa i siła napędowa wielu działań. Przez około 20 lat była szefem sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Starogardzie Gdańskim.
Aleksandra: Pierwszy finał WOŚP odbył się w Ciechocinku, 3.01.1993 i z roku na rok kolejne miasta dołączały do orkiestrowej rodziny. Finał WOŚP stał się cykliczną imprezą wpisaną na stałe w polski kalendarz i jednocześnie stał się częścią polskiej kultury.
A kiedy WOŚP zagrał w Starogardzie po raz pierwszy?
Maria: W Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy jako miasto Starogard uczestniczyliśmy od 1993r. Jednym z pierwszych szefów sztabu była śp. Danuta Tylkowska, nauczycielka z dawnego PSP7 (obecnie PSP3 ul. Wybickiego) i większość wolontariuszy to właśnie uczniowie tej szkoły. Ponadto sztab został utworzony przy Starogardzkim Centrum Kultury.
Czy pamięta Pani pierwszy finał w naszym mieście?
Pierwszy Finał WOŚP odbył się na rzecz serc najmłodszych pacjentów i organizowany był w dużej sali SCK. Na scenie odbywały się koncerty zespołów rockowych, a Jan Radzewicz prowadził licytacje. Wszystko to było nagrane przez Telewizję Kablową i udostępnione dla mieszkańców Starogardu. Była ustawiona również dodatkowa kamera i mieszkańcy mogli oglądać kto wrzuca datek do dużej, szklanej skrzynki.
Obecnie starogardzki sztab gromadzi około 500 wolontariuszy. Bankiem, gdzie wszyscy kwestujący rozliczają się w dniu finału jest Bank Spółdzielczy w Starogardzie Gdańskim, a licytacje – te zeszłoroczne odbywały się w Galerii Neptun.
Jak wyglądały początki WOŚP w Starogardzie?
Myśmy, jako Ośrodek Sportu i Rekreacji włączyli się do WOŚP dopiero później- to był trzeci finał. Zobaczyłam to dobro, które działo się podczas pierwszego i drugiego finału i zapragnęłam również włączyć się w tę akcję. Tradycją był w tym czasie Bieg Noworoczny z pochodniami, dlatego zapytałam ówczesnego szefa Jarosława Sarzało, czy jako OSiR możemy włączyć się do zbiórki pieniędzy na rzecz WOŚP. Kilkanaście licytacyjnych gadżetów, które otrzymaliśmy od lokalnych firm i osób prywatnych przyniosły wspaniały efekt. Nie pamiętam kwoty ale publiczność na stadionie dopisywała rosnącą liczbę. Nie było ich wiele, może z 3-4 tysiące mieszkańców. Ci, którzy chcieli brać udział w licytacji podchodzili do sceny i nie żałowali pieniędzy. Mały podest drewniany na łuku bieżni i światło punktowe zostało przygotowane przez śp. Florka Michnę. Śmialiśmy się, że to światło jest tak mocne jak na przesłuchaniu. Całość na scenie prowadziłam wraz z śp. Bogdanem Dulębą, ale do całej akcji włączyła się również Ania Liebrecht i Anna Piotrzkowska, które miały już identyfikatory z WOŚP. Efekt zbiórki był zaskakujący, ponieważ bardzo dużo mieszkańców włączyło się w zbiórkę i dzięki temu uzbieraliśmy pokaźną sumę. Po Biegu Noworocznym zorganizowane było wielkie ognisko z kiełbaskami. Następnego roku zgłosiliśmy się oficjalnie do Fundacji WOŚP jako sztab przy OSiR. Otrzymaliśmy pozwolenie na zbiórkę oraz identyfikatory dla wolontariuszy. Początki były trudne. Wpłacaliśmy wtedy pieniądze do Banku Gdańskiego, który z początku nie chciał nam pomóc przeliczać pieniędzy. Po kilku zorganizowanych finałach postanowiliśmy na rynku zorganizować posiłek dla wolontariuszy.
Jaka była reakcja mieszkańców na to że Starogard Gdański gra razem z WOŚP?
Finał WOŚP to dzień, gdzie największy twardziel mięknie, serca przepełniają się miłością i wszyscy chcą się dzielić tym, co mają. Mieszkańcy bardzo chętnie brali i biorą udział w działaniach WOŚPu. Zawsze czuliśmy moc w Starogardzie Gdańskim. To sama radość przyłączyć się do tego wspólnego dzieła, który zapoczątkował Jurek Owsiak. Nawet jeśli występują jakieś problemy, Owsiak uparcie dąży do tego, aby robić dobro. I wierzę, że tak będzie też w tym roku w obliczu pandemii.
Obecnie Światełko do nieba jest nieodłączną częścią Finału i stało się symbolicznym zakończeniem finału.
Czy Światełko do nieba od zawsze towarzyszyło WOŚP w Starogardzie?
Formy Światełka były różne. To wiązało się z dużymi kosztami, jednak zawsze znajdywał się sponsor, dzięki któremu pokaz świateł się odbył. Podczas drugiego finału Światełko do nieba rozpoczynało się biegiem z pochodniami, a później odbył się pokaz fajerwerków, który ściągnął na stadion tłumy mieszkańców. Miał być mały i krótki, lecz w chwili jego trwania uświadomiliśmy sobie, że coś jest nie tak- wystrzałów było dużo i trwało to bardzo długo. Po pokazie podeszłam do jednego z wykonawców firmy i zapytałam „Co się stało? Dlaczego to tak długo trwało?”. Pan odpowiedział mi, że kilka dni wcześniej odezwał się do firmy sponsor, pan Włodzimierz Stylo (firma DORA ECO) i opłacił znaczną część pokazu. Ta współpraca trwała jeszcze później, przez kilka finałów. Ta forma światełka to była znakomita inauguracja Nowego Roku. Na bieżni były ogniska i nawet pieczenie kiełbasek. W następnym roku to ewoluowało. Było więcej identyfikatorów, więcej pracowników- rozrastała się ta inicjatywa jak na drożdżach, a my mieliśmy z tego niesamowitą frajdę, że możemy dołożyć swoje 5 groszy.
Przedmioty na licytację oddawane przez ludzi są naprawdę przeróżne. Widzieliśmy już licytacje wielkiego misia, 4 godzin pracy prezydenta lub wcielenie się w rolę leśnika.
Licytacja jakiego przedmiotu wywołała u Pani największe zdziwienie?
Licytacje w Starogardzie prowadziliśmy razem z Janem Radzewiczem i Ewą Czubą na rynku, na scenie. Pamiętam jak 15 lat temu pierwszy raz został wydany „fotel Prezydenta”. Wylicytował go za dużą kwotę starogardzki cukiernik, pan Wrzoskiewicz. Często były wydawane na licytacje przedmioty mieszkańców np. maskotki, które ludzie kupowali za kwoty około 1 tysiąca złotych.
WOŚP łączy ludzi, łączy cały świat, i wiążą się z tym różne historie. Na stronie fundacji możemy przeczytać ich wiele- w tym historię Łukasza. Łukasz ma 13 lat i uwielbia grać w gry komputerowe, spotykać się z kolegami, odwiedzać muzea- „bierze życie garściami” i marzy o tym, by w przyszłości zostać lekarzem. Niestety chłopiec choruje na bardzo rzadką chorobę – chorobę Leśniowskiego i to niestety nie jest jedyny problem zdrowotny, z jakim się zmaga. Specjalnie dla niego Jurek Owsiak zorganizował pod jego domem w Szczecinie koncert.
Czy zna Pani jakąś wyjątkową historię związana z Finałem WOŚP w Starogardzie?
Zawsze ciekawiło mnie czy skoro zbieramy tak pokaźne kwoty, to czy jakiś sprzęt do nas wraca- do nas, do szpitali. Okazuje się, że wraca- i to w niemałej ilości. Patrząc w szpitalu na sprzęt oznaczony czerwonym serduszkiem czuję szczęście, że miałam w tym udział. I każdy mieszkaniec Starogardu może czuć to samo.
W sztabowym banku WOŚP czyli Banku Spółdzielczym w Starogardzie Gd w dniu finału przelicza się ogromne ilości banknotów i monet. Od 2004 roku prowadzimy statystyki na temat ilości zebranych pieniędzy, kwoty są imponujące.
Czy Bank Spółdzielczy w Starogardzie Gdańskim zawsze pomagał przy Finale WOŚP?
Na początku zbieraliśmy pieniądze na Biegu Noworocznym i okazało się, że nie jesteśmy w stanie przeliczyć tej sumy własnymi siłami. Gdy w niedzielę liczyliśmy pieniądze po całym dniu atrakcji, zabawy i działań, to w poniedziałek nikt nie miał sił iść do pracy- a trzeba było wszystko posprzątać, rozliczyć i spisać protokoły. Po wszystkim musieliśmy całą kwotę przewieźć do banku w Gdańsku, co wiązało się z wielkim stresem i dużym zaangażowaniem.
18 lat temu rozpoczęliśmy więc współpracę z Bankiem Spółdzielczym, na czele z prezesem Zenonem Błańskim. To było wielkie ułatwienie i wielka radość. Od tego czasu Bank Spółdzielczy w Starogardzie Gdańskim jest nieodłącznym partnerem finału WOŚP w Starogardzie Gd. W banku jest sztab ludzi, którzy bardzo mocno angażują się tego dnia w finał, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni.
Mówiąc WOŚP, w głowie od razu pojawia się obraz 1000 kolorów, ludzi wielkich serc, energetycznej muzyki i radości. Przez wiele lat to Pani była szefem sztabu WOŚP w Starogardzie i pomimo zakończenia kariery zawodowej jest Pani razem z nami podczas każdego finału.
Czy dzisiejszy finał WOŚP nieprzerwanie Panią cieszy?
Oczywiście, że tak! Mnie to cieszy i nakręca! Nie pamiętam ile lat prowadziłam ten finał, może z 20, 21 lat? Ale jest to najpiękniejsza orkiestra świata. Zaraża miłością i niech gra do końca świata i jeden dzień dłużej.
Ten finał jest wyjątkowy pod wieloma względami. Gramy z głową, czyli na zakup sprzętu dla laryngologii, otolaryngologii i diagnostyki głowy. A po drugie ze względu na pandemię– musimy zrobić wszystko, aby ten finał był bezpieczny. Chcielibyśmy w tym roku ponownie wesprzeć tą wielką akcję i pobić kolejny rekord. Dziękuję za rozmowę. Gramy do końca świata i jeden dzień!
Dokładnie tak! Gramy do końca świata i jeden dzień dłużej. Dziękuję bardzo.
Wywiad prowadziła Aleksandra Barszcz